Archive for the ‘Płyty’ Category

h1

Mazurki Karola Szymanowskiego

2011/10/31

Karol Szymanowski, Mazurki op.52 & 60, DUX 0417

Zainspirowany historią polskich mazurków sięgnąłem po kolejną płytę prezentującą tym razem utwory jednego kompozytora – Karola Szymanowskiego. Na kolejnej płycie DUX znajdują się nagrania wszystkich mazurków z opusów 52 i 60 nagranych przez pianistkę Annę Kijanowską.

Pierwsze zaskoczenie wynika z tego, iż typowy mazurek wywodzi się z tradycji mazura, oberka i kujawiaka, czyli tańców ze środkowej i północnej części Polski, a w tej muzyce jest tak wiele cech muzyki podhalańskiej. Oczywiście zaskoczenie to zmniejsza się jeśli weźmie się pod uwagę upodobanie kompozytora do góralskiego folkloru. Stąd szorstkie współbrzmienia, ostre synkopy, diametralne zmiany nastrojów.

Drugie zaskoczenie wynika z rytmiki i zastosowanych akcentów. Czasami wydaje się, że trójdzielność taktu występuje tylko w zapisie nutowym, a w rzeczywistości wszystko dąży jeszcze bardziej do góralskiego taktowania na dwa. Kiedy indziej taktowanie się rozmywa i mam wrażenie, że niektórzy pianiści jazzowi mogli czerpać inspirację właśnie w tych kompozycjach.

Kolejna niespodzianka wynika właśnie z tego, że gdybym nie wiedział, iż słucham mazurków Szymanowskiego skojarzyłbym właśnie tą muzykę z jakimś nieokreślonym albumem pianisty jazzowego z drugiej połowy XX wieku. Muzyka ta niesie uniwersalne przesłanie, nie jest ograniczona tylko do polskiego idiomu, szkoda tylko, że jest mało znana za granicą.

Interpretacja Anny Kijanowskiej oddaje ducha zmienności nastrojów, raz można odczuć, że do tego co słychać można zatańczyć, za chwilę muzyka wpada w nastrój melancholii, liryki, rozmarzenia, a za minutę zwiększa się dramatyzm i napięcie. Każde kolejne przesłuchanie 20 mazurków z opusu 50 i 2 mazurków z opusu 62, które znajdują się na płycie, powoduje iż można odnaleźć coś nowego, czego się przedtem nie słyszało. Podążając ścieżką wszystkich kompozycji można za każdym razem dojść w inne miejsce, zupełnie jak na tatrzańskich szlakach.

Płyta udostępniona dzięki życzliwości wydawnictwa DUX. Recenzja ta znajduje się również na portalu oklasyce.pl

h1

Historia polskich mazurków

2011/10/31

Z pewnością zdecydowana większość Polaków miała okazję w swym życiu usłyszeć któryś z mazurków Fryderyka Chopina. Mogło to mieć miejsce w samolocie, na lotnisku, w windzie, na koncercie, w telewizji, czy w radiu, w sposób bardziej bądź mniej śmiadomy. Możliwe nawet, że było to nie w Polsce, ale gdzieś za granicą. Mazurki Chopina zachwycają bowiem cały świat. Płyta wytwórni Dux, którą miałem okazję poznać, jest doskonałym przykładem, że mazurek jako forma instrumentalna inspirował wielu polskich kompozytorów zarówno przed, jak i po Chopinie. Pokazuje to dobitnie, iż Chopin nie stworzył formy mazurka, była ona obecna w życiu muzycznym jeszcze przed jego urodzeniem. On nadał tej formie niepowtarzalny wyraz, ale na mapie jest tylko jednym z wielu kompozytorów, którzy mazurki tworzyli.

Mazurki, jak może żadne inne utwory instrumentalne niosą ze sobą coś wyjątkowo polskiego, ten pierwiastek, który po kilku nutach pozwala stwierdzić, iż jest to polska muzyka. Pod tym względem znakomita kompilacja znajduje się na płycie „Mazurki Polskie” wydanej pod numerem katalogowym DUX 0795. Lista utworów nagrywanych przez pianistkę Elżbietę Karaś-Krasztel dla Polskiego Radia przez kilkanaście lat zawiera po jednym mazurku skomponowanym przez kompozytorów uszeregowanych pod wględem daty skomponowania utworu. Już samo ten fakt jest wielką wartością dla polskiej fonografii. Słuchacz może prześledzić nazwiska polskich kompozytorów, którzy pozostają w cieniu Chopina czy Szymanowskiego, a którzy odcisnęli swoje piętno w historii muzyki polskiej w XIX i na początku XXw. Spoiwem łączącym te utwory jest forma. Daje to niezmiernie ciekawy obraz ewolucji mazurka od utworu przeznaczonego do tańca do utworu lirycznego, w którym kompozytorzy wychodzili poza funkcjonalne jego przeznaczenie. Na płycie znajduje się naprawdę wiele dobrych kompozycji, nie odbiegających tak bardzo pod względem piękna, liryzmu, czy melodii od utworów Chopina. Mazurek Chopina zgodnie z konwencją znalazł się na płycie tylko jeden i jest to Mazurek b-moll op. 24 nr 4. Warte polecenia są przede wszystkim utwory Ignacego Feliksa Dobrzyńskiego, Karola Mikuliego, Stanisława Moniuszki, Zygmunta Noskowskiego, Ignacego Jana Paderewskiego, Romana Statkowskiego oraz Feliksa Nowowiejskiego, na którym wyczerpuje się forma romantyczna i późno romantyczna.

Kolejny etap rozwoju to kompozycje XX-wieczne, co pokazuje, iż mazurek nie umarł, wciąż jest formą inspirującą. Przykłady Karola Szymanowskiego, Romana Maciejewskiego, Aleksandra Tansmana oraz innych mniej może znanych kompozytorów prezentują tę formę ciągle żywą i nośną.

Na płycie znajduje się 25 utworów 25 kompozytorów. Słowa uznania dla DUX, za wydanie tego zbioru, któremu pod względem konceptu, wykonania jak i jakości nagrania nie można wiele zarzucić. Mamy tutaj godzinę słuchania, a do płyty warto wracać. Na pewno jest to bardzo interesująca pozycja dla miłośników muzyki fortepianowej jak i dla kolekcjonerów zapomnianych kompozycji.

Płyta udostępniona dzięki życzliwości wydawnictwa DUX. Recenzja ta znajduje się również na portalu oklasyce.pl

h1

Na poprawę listopadowego nastroju – Martinu

2011/10/30

Nowa płyta DUX „Utwory Kameralne” (DUX 0768) to moje pierwsze spotkanie płytowe z twórczością kameralną czeskiego kompozytora Bohuslava Martinu (1890-1959). Płyta zawiera utwory, w których centralną rolę odgrywa flet. Znajdują się tutaj cztery kompozycje: Sonata na flet, skrzypcę i fortepian H.254 (1937), Sonata na flet i fortepian H.306 (1945), Sonata madrygałowa na flet, skrzypce i fortepian H.291 (1942) oraz Trio na flet, wiolonczelę i fortepian H300 (1944).

Bohuslav Martinu jako kompozytor muzyki współczesnej zdobywa coraz większe uznanie i popularność zwłaszcza w Anglii oraz w Stanach Zjednoczonych, gdzie mieszkał i tworzył przez znaczny okres swego życia. W Polsce jest mało znany, dość stwierdzić, iż Filharmonia Narodowa, Filharmonie w Gdańsku, Wrocławiu oraz w Poznaniu  nie przewidziały w tym sezonie artystycznym żadnego jego utworu. Na tym tle wyróżnia się Filharmonia Krakowska, która prezentuje w tym roku jeden utwór grany przez orkiestrę FK oraz inną kompozycję prezentowaną przez zaproszony zespół kameralny z Pragi.

Słuchając niniejszych nagrań nie mogę znaleźć sensownego wytłumaczenia dlaczego jedyną możliwością posłuchania muzyki Martinu w Polsce jest sięgnięcie po tą lub inną zagraniczną płytę lub ewentualnie  regularne słuchania radia BBC 3.  Nie wiem na ile utwory kameralne znajdujące się na płycie Dux są reprezentatywne wobec całej twórczości kameralnej czeskiego kompozytora, ale te, które się tutaj znajdują stanowią bardzo uroczy, czarujący, pogodny oraz pełen humoru zestaw. Nie brak również elementów bardziej stonowanych i melancholijnych, które znajdziemy zwłaszcza w Adagiach sonatowych. Próbowałem dostrzec ciemniejsze barwy w utworach skomponowanych w latach wojennych, ale kompozytor żył wówczas w Stanach Zjednoczonych z dala od wojennej zawieruchy.

Program płyty został bardzo zmyślnie skrojony. W zarejestrowanych utworach główną rolę odgrywa flet (doskonała Agata Igras-Sawicka), który wprowadza tematy i idee bardzo śpiewną i piękną kantyleną. Akompaniuje mu zawsze fortepian (Mariusz Rutkowski), w którym  słychać  jazzujące zacięcie. Partnerują im skrzypce (Bartłomiej Nizioł) oraz wiolonczela (Marcin Zdunik). Wszystkie instrumenty doskonale ze sobą współpracują, słychać wyraźnie poszczególne plany dźwiękowe, przejrzystą fakturę kompozycji.

Przed nami jeden z najsmutniejszych, najciemniejszych, najbardziej mrocznych miesięcy w roku. Warto rozjaśnić sobie nastrój i otoczenie wsłuchując się w tą piękną, pełną optymizmu, wiary i radości muzykę.

Płyta udostępniona dzięki życzliwości wydawnictwa DUX. Recenzja ta znajduje się również na portalu oklasyce.pl

h1

Antoni Wit – najlepsze recenzje

2011/03/09

Schumann - Antoni WitAntoni Wit jest z pewnością najbardziej aktywnym i przez to najbardziej docenianym polskim dyrygentem na polu dyskografii płytowej.

Portal classicstoday.com po raz kolejny wyróżnił dokonania polskiego artysty wraz z Chórem i Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Narodowej i uznał najnowsze nagranie dzieła Schumanna („Sceny z Fausta Goethego”) jako nagranie miesiąca. To już nie pierwszy raz produkcja z Polski uznała takie wyróżnienie w cenionym na całym świecie portalu muzycznym. Nagranie  zostało zrealizowane w Filharmonii Narodowej w Warszawie dla wytwórni Naxos, dla której Wit z orkiestrą regularnie wydaje kolejne płyty.

Przeglądając historię w portalu znajdujemy jeszcze kilka edycji wyróżnionych tytułem Płyty Miesiąca.  W lipcu 2009 była to płyta z nagraniem 1 i 4 Symfonii  Szymanowskiego, w kwietniu 2009 Harnasie Szymanowskiego, w marcu 2008 nagranie 8. Symfonii Pendereckiego, poza tym również 7. Symfonia Pendereckiego oraz wydane dla polskiego wytwórni Dux płyta z Koncertem na orkiestrę i Koncertem Wiolonczelowym Lutosławskiego.

Dorobek jest rzeczywiście niesamowity, oceny krytyków – regularnie wysokie, a najważniejszy jest fakt, że dostrzegany w świecie i dostępny dla wszystkich jest cały katalog dzieł Lutosławskiego, Pendereckiego, Góreckiego, Kilara, Szymanowskiego oraz Karłowicza. Brawo!

h1

Nie tylko na Wielki Piątek

2011/02/22

Rossini Stabat MaterDo Wielkiego Piątku mamy co prawda jeszcze trochę czasu, ale powoli możemy przygotowywać sobie playlistę na ten dzień. Nagranie utworu Rossiniego „Stabat Mater” na pewno znajdzie się wtedy u mnie w odtwarzaczu CD. Nie tylko w Wielki Piątek, gdyż słucham tego nagrania bez względu na porę roku.  Muzyka Rossiniego zasługuje z pewnością na to, aby słuchać jej jak najczęściej.

Przyznam szczerze, iż dotychczas kojarzyłem Gioachino Rossiniego wyłącznie z muzyką operową. Twórca między innymi oper „Cyrulik sewilski”, „Otello” czy „Wilhelm Tell” jest jednak również kompozytorem nie ograniczającym się do jednego gatunku muzyki. „Stabat Mater” Rossiniego to oratorium. Przeznaczone jest na orkiestrę symfoniczną, chór oraz solistów w klasycznym składzie: sopran, mezzo-sopran, tenor i bass. Na pewno dają znać tutaj wielkie doświadczenie kompozytora z operą. Dzieło składa się z 10 części, są tutaj arie solowe z orkiestrą, arie solowe z chórem, duety czy kwartety śpiewaków z chórem i orkiestrą. Prawie jak w operze, z tą różnicą, że tematyka wydaje się bardzo poważna, ale poszczególne utwory są bardzo zróżnicowane w charakterze. Na pewno pod względem muzycznym daleko niektórym fragmentom do patosu, powagi, rozpaczy czy żałoby.

Temat „Stabat mater” podejmowany był w historii muzyki przez szereg wybitnych kompozytorów, gdyż jest to temat bardzo nośny dla chrześcijan. Libretto utworu Rossiniego w łacinie stworzone zostało przez anonimowego franciszkanina i pochodzi z XIII wieku po Chrystusie.

Płyta została wydana przez wytwórnię EMI, która zgromadziła w jednym miejscu i w jednym czasie imponujący zestaw muzyków. Anna Netrebko (sopran) czy Joyce DiDonato (mezzo-sopran) to światowa czołówka gwiazd opery. Jednak największe wrażenie zrobił na mnie bas  Ildebrando D’Arcangelo – jego partie z chórem „Eja, mater” oraz aria „Pro peccatis suae gentis” przyprawiają o dreszcze. Zestawienie śpiewaków uzupełnia czarnoskóry tenor Lawrence Brownlee. Chór oraz orkiestrę rzymskiej Akademii di Santa Cecilla mistrzowsko poprowadził Antonio Pappano – uznany w świecie dyrygent operowy (jest między innymi dyrygentem w słynnym Royal Opera House Covent Garden w Londynie).

W „Stabat mater” Rossiniego znajdziemy godzinę doskonałej muzyki również pod względem jakości dźwięku. Wielka orkiestra symfoniczna razem z chórem potrafi „zrobić dużo hałasu”. Zakres dynamiki jest bardzo szeroki, a fragmenty najbardziej dramatyczne brzmią najgłośniej. Ostatni fragment dzieła, które składa się z dwóch zdań: „Amen. Na wieki wieków.” to mistrzowskie podsumowanie oraz dramaturgia zapowiadająca późniejsze Requiem Verdiego.

Rewelacyjne nagranie oraz perfekcyjne wykonanie tej różnorodnej kompozycji zostało uznane przez prestiżowy magazyn Gramophone za płytę stycznia 2011.  To również moje odkrycie miesiąca – muzyki, której nie znałem wcześniej, a która mnie oczarowała już przy pierwszym słuchaniu.

Na koniec zachęta filmowa. Widać na tym teledysku, że muzyka poważna nie jest aż tak poważna i można ją grać w krótkich koszulkach i sandałach. 

h1

Ballady w muzyce Dworzaka

2011/02/13

Dvorak Symphonic Poems MackerrasKilka lat temu namówiłem koleżankę na wspólne aktywne słuchanie pierwszego koncertu fortepianowego Fryderyka Chopina. W pewnym momencie padło z jej ust pytanie, na które nie potrafiłem wówczas odpowiedzieć, a mianowicie „Co sobie wyobrażam podczas słuchania muzyki?”. Nie wiem na ile to pytanie odzwierciedla ogólne podejście osób, które nie miały zbyt wiele styczności z muzyką klasyczną, gdyż z reguły na pytanie co sobie ktoś wyobraża słuchając Lady Gagi lub Nirvany też odpowiedź pewnie będzie żadna.

Muzyka klasyczna, jak i rozrywkowa może być słuchana właśnie dla samej przyjemności słuchania, obcowania z dźwiękiem. W przypadku muzyki klasycznej mamy do czynienia z bardziej wyrafinowanym przenikaniem się podstawowych elementów muzyki: rytmu, harmonii i melodii i w ten sposób można odczuć, iż obcujemy z czymś bardziej genialnym niż na przykład „Poker face”.

Muzyka przede wszystkim przekazuje emocje, w ten sposób staje się uniwersalnym językiem, który potrafią zrozumieć ludzie na różnych kontynentach i mówiących w różnych językach.

Do czasu, gdy usłyszałem płytę z nagraniem poematów symfonicznych Antonina Dworzaka znałem niewiele przykładów muzyki, do której można sobie wyobrażać jakieś konkretne obrazy. Jednym z nich była 6 symfonia Beethovena z sugestywnym obrazem wesołej zabawy wieśniaków, szalonej letniej burzy z piorunami czy występującej po niej pieśni pastuszka, innym – Cztery pory roku Vivaldiego.

Bardzo sugestywne wizualne obrazy usłyszałem za to w muzyce Dworzaka. Poematy symfoniczne Antonina Dworzaka nagrane dla czeskiej wytwórni Supraphon przez Czeskich Filharmoników pod batutą śp. Sir Charlesa Mackerrasa zostały uznane przez prestiżowy magazyn Gramophone za nagranie roku 2010 w kategorii muzyki symfonicznej. Na płycie znajdują się nagrania czterech poematów symfonicznych, pod oryginalnymi tytułami „Vodnik” („Wodnik”), „Polednice” („Południca”, za wikipedią: „według wierzeń słowiańskich złośliwy i morderczy demon polujący latem na tych, którzy niebacznie w samo południe przebywali w polu”), „Zlaty kolovrat” („Złoty kołowrotek”) oraz „Holoubek” („Leśny Gołąb”) co daje fascynującą prawie 80-minutową ucztę muzyczną.

Gdybyśmy wówczas z koleżanką słuchali właśnie tej płyty być może mógłbym udzielić bardziej satysfakcjonującej ją odpowiedzi i spowodować większe zainteresowanie tą muzyką. Poematy te powstały do ballad znanego w czasach Dworzaka (1841-1904) czeskiego pisarza Karela Jaromira Erbena o tych samych tytułach, a zatem są przykładem tzw. „muzyki programowej”, czyli nawiązującej do już istniejącego tematu w innych dziedzinach sztuki, np. literatury.

Czegoż nie słychać w tych poematach. Mamy tutaj prawdziwe dramaty, emocje, instrumenty odzwierciedlają zachowania bohaterów, na przykład klarnet basowy w „Polednice” od razu kojarzy się z wiedźmą. W każdym z utworów słyszymy kilka tematów, które następują po sobie i niosą inny ładunek emocji. To na dobry początek, gdyż czytając książeczkę trafiamy na szczegółowy opis historii poszczególnych ballad i wgłębiamy się w każdą historię opisywaną w balladach. Dopiero zestawienie opisywanych historii i uważne słuchanie muzyki daje efekt porażający. Słyszymy bowiem historię wodnika i porwanej przez niego wiejskiej dziewczyny, którą więził i posiadł za żonę, późniejszą próbę jej ucieczki i pojednania się z matką, aż po zamordowanie ich dziecka przez wodnika podczas nakrycia jej w domu matki. Kolejny poemat – kolejna wstrząsająca historia. Idylliczna scena zabawy matki z dzieckiem przerwana przez przybycie wiedźmy Południcy, jej diaboliczny taniec wokół matki, który kończy się jej zasłabnięciem i porwaniem dziecka.

Polecam tą płytę na początek przygody z muzyką klasyczną dla każdego. Jest tutaj mnóstwo świetnej muzyki w naprawdę rewelacyjnym wykonaniu. Co więcej, na pytanie „Co wyobrażasz sobie podczas jej słuchania?” już wiem co odpowiedzieć. Bardzo konkretnie.